Tegoroczne lato powoli zbliża się ku końcowi, a ja chciałam się jeszcze z Wami podzielić moją letnią przygodą energetyczną.
Gdy tylko słońce zaczęło grzać mocniej, moja głowa trafiła w chmury. To bardzo przyjemne uczucie, kiedy bujasz sobie w obłokach, na przykład podczas urlopu. Kiedy jednak dzieje się bardzo dużo zawodowo takie latanie wcale nie jest pożądane.
Zaczęłam przyglądać się temu uczuciu i jego przyczynie. Diagnoza nie była dla mnie zaskoczeniem. Pojawił się mój odwieczny problem z uziemieniem. Nie pomagało mi ani chodzenie boso, ani gimnastyka, która zwykle „sprowadza mnie do parteru”.
Z pomocą przyszła mi niezawodna Ola i jej igły. Po zabiegu akupunktury poczułam wreszcie „grunt pod nogami”, było to bardzo ciekawe doznanie po tym okresie fruwania.
Drugim kołem ratunkowym okazał się masaż Lomi Lomi z Karoliną. Pierwszy raz wybrałam się na taki masaż i nie wiedziałam czego się spodziewać. Było to bardzo intensywne energetycznie doznanie! Ach taki masaż to zasługuje na oddzielny wpis!
Po tych dwóch zabiegach, w odstępie tygodnia, odzyskałam wreszcie kontakt z ziemią.
Teraz, nawet jeśli moja głowa odlatuje kiedy nie trzeba, dosyć łatwo wracam na ziemię, jeśli tylko tego potrzebuję. Wiem już też gdzie szukać pomocy, jeśli znów za bardzo będę odlatywać, w niewłaściwym czasie.
Czy ktoś z Was też ma problemy z uziemieniem?
Macie na to jakieś inne sposoby, niż tutaj wspomniane?
z ziemskimi pozdrowieniami
Celina