Skała – autor Tomasz Groma

Mój ulubiony urlop, to taki w kontakcie z naturą albo nad wodą, albo w górach. Właściwie nie ma to większego znaczenia, gdzie konkretnie.
Im mniej jest tam ludzi, tym lepiej się czuję.
Niestety od pewnego czasu coraz trudniej jest o takie miejsca. Popularne turystycznie kierunki w okresie wakacyjnym są wręcz oblężone przez urlopowiczów. Dla mnie nie są to miłe obrazy sprzyjające wypoczynkowi.

W zeszłym tygodniu podczas porannej gimnastyki słowiańskiej, kiedy moje serce spotkało się z podłogą, miałam bardzo silnie odczucie: Matka Ziemia, z którą łączymy się symbolicznie w dolnym świecie, łapie głęboki oddech. Ten oddech ulgi okrąża naszą planetę.
Poczułam też błogi spokój.

Bardzo mocno uderzyło mnie to stwierdzenie, że teraz Ziemia oddycha pełną piersią, a ludzkość się dusi. To nie Ziemia zakłada maseczkę smogową, tylko my zatykamy nos i usta.
Jak bardzo symboliczne jest również to, że wielu ludzi dusi się teraz w swoich czterech ścianach, z najbliższymi sobie osobami…
A na dodatek przecież ten wirus atakuje właśnie drogi oddechowe.
Czy to może być przypadek?

Może to zabrzmi kontrowersyjnie, ale to tak jakby teraz Matka niegrzeczne dzieci postawiła do kąta, a tym grzecznym wreszcie pozwala się bawić bez ograniczeń, jednocześnie odpoczywając chwilę.

Poczułam to też tak, jakby Matka wybrała się na urlop.
Ziemia nie może sobie przecież pozwolić na wizytę w SPA. 
A jednak… Niezależnie od wszystkiego, to właśnie jest taki czas. Dowody na to widać wszędzie.

Z niedawno zasłyszanych wiadomości utkwiła mi informacja, że teraz na popularnych szlakach górskich rosną krokusy, po raz pierwszy od dawna nie zadeptywane przez turystów!
Natura odzyskuje chociaż na chwilę swoje miejsce.

Ja popieram ją całym sercem.

Oddycham swobodnie razem z Matką Ziemią.

Zostaję w domu również na Wielkanoc i życzę nam wszystkim, aby były one zdrowe, spokojne i radosne